wtorek, 26 maja 2015

Rozdział 3


Oceans


"And in the morning, I'll be with you
But it will be a different kind"

*TORI*
  
 Wcale nie zanosiło się na koniec burzy. Mało tego-spiker w telewizji właśnie przestrzegał przed tornadem.
  Wyłączyłam telewizor i sfrustrowana przetarłam twarz rękoma.
-Mam rozumieć, że nie wrócę dzisiaj do domu?-spytałam samą siebie, jednak Tom i tak mi odpowiedział.
-Nie ma mowy, pościelę ci w pokoju gościnnym.
  Łagodnie odebrał mi pilota, na którym nieświadomie zaciskałam w złości palce. Usiadł obok mnie na kanapie, włączając z powrotem urządzenie.
-Na co masz ochotę?-zmienił temat.-Film akcji? Horror? Mogę zgodzić się nawet na komedię romantyczną, jeśli to poprawi ci nastrój.
Parsknęłam śmiechem.
-Nienawidzę komedii romantycznych- odparłam.-Puść jakieś kreskówki.
Spojrzał na mnie z niedowierzaniem, ale bez słowa wybrał odpowiedni kanał.
  Wyłączyłam się już w chwili, gdy kot Tom (cóż za zbieg okoliczności) spłaszczył Jerry’ego łopatą. Co jakiś czas sprawdzałam komórkę, której czarny ekran doprowadzał mnie do szału. Była wyładowana, a ja nie miałam jak zadzwonić do Lie i poinformować ją, że nie wracam na noc. Burza nabierała na sile, tak samo jak deszcz oraz wiatr. Miałam ochotę wybiec na zewnątrz, zmęczyć się tak, by nie musieć myśleć.
-Zawsze kibicowałem kotu-przerwał ciszę Tom.
-To na pewno przez imię-oskarżyłam go ze zdawkowym śmiechem, brutalnie przywrócona do rzeczywistości.
Jęknął, po czym westchnął teatralnie. 
-Przejrzałaś mnie.
Spojrzałam w ekran, opierając się wygodniej na siedzeniu.
-Ja od zawsze wolałam Jerry’ego. Jest mały, ale sprytny.
  Oglądaliśmy jeszcze chwilę. Później Tom poszedł przygotować mi pokój. Podziękowałam i życzyłam mu dobrej nocy.

***

  Obudziłam się z krzykiem. Przyłożyłam palce do policzków. Mokre. Trzęsłam się i drżałam, nie potrafiłam zapanować nad swoim ciałem.
  Znów coś mi się śniło. Byłam zła na siebie za to, że wypieram wspomnienia koszmarów zaraz po przebudzeniu. To oznaka słabości, na którą nie mogłam sobie pozwolić. Skoro miałam znosić katusze, chciałam robić to godnie. Chciałam pamiętać wszystko ze szczegółami i nienawidziłam tej części siebie, która cieszyła się z chwili zapomnienia.
  Prawie nigdy nie płakałam świadomie. Jednak w śnie robiłam to notorycznie, przeżywając najgorsze ze swoich koszmarów po raz kolejny. Byłam podatna na wszystko, co czyniło mnie słabą.
  Co noc śniło mi się prawdopodobnie to samo. Pamiętam jedynie ogień oraz krzyki i płacz dziecka.
  Odgarnęłam kołdrę na bok, wychodząc z łóżka. Zegar wskazywał czwartą szesnaście. Zrzuciłam z siebie ubrania Toma, wkładając własne, już suche. Poskładałam je i odłożyłam razem z krótką notką.



Musiałam wrócić do domu, przepraszam. Nie chciałam Cię budzić. Dziękuję Ci za wszystko.

~Tori



  Nie mam pojęcia dlaczego użyłam tego beznadziejnego skrótu. Zostawiłam jednak karteczkę, a jako, że znajdowałam się na parterze, wyszłam oknem.
  Niewygodnie biegło mi się w dżinsach. W dodatku nie zbyt dobrze pamiętałam drogę, ale musiałam się stamtąd wyrwać, nie chciałam zwariować. Wdychałam świeże powietrze po burzy, by się uspokoić. Pobłądziłam już po paru minutach. Wbiegłam do parku, który był całkiem opustoszały, nie licząc rozśpiewanych ptaków. Może mi się wydawało, ale poczułam na sobie czyiś wzrok i wcale nie były to oczy zwierzęcia. Wzdrygnęłam się, przyspieszając. Chciałam być już w domu. Serce biło mi mocniej za każdym razem, gdy nie poznawałam ścieżki, jednak po chwili zaczęłam poznawać okolicę. Odetchnęłam z ulgą. 
  Szczęśliwie wróciłam do domu. Wróciłam na palcach do pokoju, zastanawiając się, gdzie do cholery podział się fotel. Położyłam się we własnym łóżku, ale nie zasnęłam aż do rana.



*LIE*




  Dziś pogoda była o wiele lepsza niż poprzedniego dnia-przestało padać i za chmur wychodziły promienie słońca. Przeciągnęłam się, dalej leżąc w łóżku i owinęłam się jeszcze bardziej kołdrą. Przymknęłam oczy, wspominając jak jeszcze rok temu mieszkaliśmy w Nowym Jorku. To był nasz dom, a teraz nie możemy nawet tam pojechać bo mogą nas poznać. Dalej jesteśmy poszukiwane i co parę miesięcy jesteśmy pokazywane na bilbordach. Cholernie im zależy by nas znaleźć. 
  Od tego czasu zmieniłyśmy się z wyglądu, soczewki, kolor włosów oraz ich długość...na szczęście jeszcze nikt nas nie poznał. Brakuje mi zatłoczonego miasta, żółtych taksówek i poprzedniego życia. Obiecałyśmy sobie, że już tego nie zrobimy, teraz jesteśmy inne. 
  Wzdrygnęłam się na odgłos pukania do drzwi. Otworzyły się wolno i ukazała się brązowa czupryna ułożonych włosów 
-Pojechałabyś na zakupy?- zapytała uśmiechając się przebiegle Tori. Spojrzałam na nią z przymrużonych powiek i rzuciłam w stronę drzwi poduszkę. Przyjaciółka zrobiła unik w samą porę. Spojrzała na mnie i przewróciła ceremonialnie ciemnymi oczami 
-Nie zapomnij kupić masła orzechowego- powiedziała zadowolona z siebie i zamknęła drzwi. Mój żołądek domagał się już jedzenia, więc nie pozostało mi nic innego jak tylko pojechać do sklepu. Założyłam biały top, oraz czarne spodenki, a na górę długi kardigan. Zeszłam po schodach odwracając się w stronę Tori. Spojrzałam na nią i uśmiechnęłam się tylko na sekundę. Miała zamiar już coś się mnie zapytać, ale szybko wyszłam zamykając z hukiem drzwi. Udałam się do garażu gdzie czekało na mnie już srebrne porsche. Usiadłam za kierownicą, włożyłam kluczyki do stacyjki i przekręciłam je odpalając samochód. 


*** 

  Drogi Los Angeles były jak na tą porę zadziwiająco puste. Wcisnęłam nogą jeszcze bardziej pedał gazu, a wiatr porywał moje włosy. Na liczniku miałam dobre 200 km/h. Palmy, które znajdowały się przy deptakach mieniły mi się w oczach i widziałam jedynie brązowe plamy. W Nowym Jorku, po naszych akcjach, uciekałyśmy jak najdalej od miejsca zabójstwa i oczywiście zawsze udawało nam się uciec zanim policja wkroczyła do akcji. 
  Zrelaksowana siedziałam w fotelu trzymając jedną ręką kierownicę, a drugą włączając piosenkę w radiu. Na sekundę spojrzałam na radio, by włączyć płytę, która zacięła się w odtwarzaczu i w tej samej chwili wyjechał niebieski jeep, który miał pierwszeństwo. Natychmiast zaczęłam hamować puszczając nogę z gazu. Zaczęłam manewrować pojazdem, by choć trochę uniknąć tragedii. Z dwóch pojazdów wydobywał się potworny pisk opon oraz pojawiły się iskry gdy przejechaliśmy bokiem ocierając się o siebie. Gwałtownie odwróciłam kierownicę co spowodowało, że samochód wykonał pełny obrót i wjechał na chodnik zatrzymując się tuż przed drzewem. Odruchowo pociągnęło mnie do przodu, ale pasy i poduszki powietrzne uratowały mnie przed uderzeniem twarzą w kierownicę. Siedziałam jak sparaliżowana w fotelu z szeroko otwartymi oczami, oddychając szybko. Odpięłam pasy i wyszłam z pojazdu. Ledwie stałam, gdyż nogi miały się zaraz pode mną ugiąć. Kierowca drugiego samochodu biegł w moją stronę. Ludzie z knajpki zaczęli wychodzić i patrzeć na całą sytuacje. Chłopak złapał mnie za ramiona i patrzył się na mnie 
-Nic ci nie jest?- zapytał roztrzęsionym głosem Odebrało mi mowę, dalej miałam przed oczami wypadek, jedynie pokręciłam głową i spojrzałam w jego brązowe oczy. 
-Przepraszam-szepnęłam. Z daleka roznosił się dźwięk syren policyjnych. Kierowca uspokajał mnie kołysząc i przytulając. Nigdy nie widziałam by ktoś się zachowywał w ten sposób do osoby, która uderzyła w jego samochód. Cofnęłam się w tył, chcąc, by chłopak wypuścił mnie z objęć. Radiowóz zatrzymał się obok nas i wysiedli dwaj funkcjonariusze. Zaczęli oceniać wyrządzone szkody 
-Kto był sprawcą wypadku?- zapytał niski policjant 
-To ja- odparł chłopak. Co on robi?! Przecież to ja w niego wjechałam jadąc jak pirat. Już miałam zamiar go poprawić, ale on spojrzał na mnie. 
-Zadzwoń po kogoś-powiedział i poszedł za policjantem, który musiał spisać raport. Patrzyłam na niego jak na największego idiotę, ale byłam mu naprawdę wdzięczna. Zadzwoniłam po Tori i również po lawetę. Ludzie, którzy dalej patrzyli zaczęli coś mówić między sobą, co zdenerwowało mnie jeszcze bardziej. Odwróciłam się w ich stronę, krzycząc: I CO SIĘ GAPICIE?! Spojrzeli po sobie i urażeni wrócili do swoich zajęć. Oparłam się o maskę samochodu i czekałam na przyjaciółkę, która miała się lada chwila pojawić. Patrzyłam jak chłopak podaje swoje dane policjantowi.
-Dylan O'Brien- usłyszałam Dopiero teraz zaczęłam mu się przyglądać, był wysoki, miał ciemne oczy i włosy... 
-LIE!-krzyknęła Tori, która podążała w moją stronę zdenerwowana. Dylan odwrócił się w naszą stronę i uśmiechnął się słabo.
---------------------------------------------------------------
*Od autorek*
Dziękujemy za każdy komentarz i obserwację, nie macie pojęcia jak bardzo to motywuje ^^


10 komentarzy:

  1. No coraz lepiej :D oby tak dalej bo miło się czyta :3

    OdpowiedzUsuń
  2. No i cudownie, pojawił się kolejny przystojniak :D Jedna rzecz mnie trapi. Co z poprzednimi latami życia dziewczyn? Była mowa o jakichś morderstwach, lecz prosiłabym o rozwinięcie. Byłoby ciekawie : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, pierwsze wspomnienie będzie już w kolejnym rozdziale ^^

      Usuń
  3. Świetne i bardzo wciągające :D jestem ciekawa co działo się wcześniej w NY? Czekam na kolejny rozdział! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. cudowneee :D uwielbiam cię czekam na nn gif z Dylanem <3 kochammm
    życzę weny zapraszam do siebie na rozdział 6 ;)
    http://diaries-written-in-blood.blogspot.com/

    Całuję xoxo

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział.<333 DYLAN <3

    OdpowiedzUsuń
  6. *To ja wasz nowy czytelnik* Akcja tego i pozostałych rozdziałów niczego sobie... I te morderstwa.. hmmm wciągające :3 Czekam na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam pewne podejrzenia co do poprzedniego życia dziewczyn i tego, co zrobiły, ale nic nie powiem. :D Jeszcze się okaże, że mam rację, a nie chcę odbierać przyjemności z czytania zarówno innym, jak i sobie. Musicie mi wybaczyć, ale mój zmysł detektywa często włącza się bezpodstawnie, na szczęście czasem udaje mi się nad nim zapanować, hahaha.
    Co do rozdziału, oczywiście jest ekstra. Mam tylko jedną propozycję. Mogłybyście stawiać spacje przed i po myślnikach w dialogach. Wtedy tekst byłby bardziej przejrzysty i łatwiej by się go czytało. To tylko wskazówka, zrobicie to, co uznacie za słuszne.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Weny życzę! ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeej <3 Pojawił się Dylan, jestem szczęśliwa. Szkoda tylko, że mógł ją przy okazji zabić. Albo ona jego... no nieważne, pierwsze wrażenie jest najważniejsze.
    Przebłyski z przeszłości Lie i Tori, podoba mi się! Więc to dlatego się zmieniły... teraz rozumiem. Ale dlaczego? Po co stawać się płatnym mordercą? Chyba nie z chęci zemsty... niestety, mam rację, prawda?

    L x

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny rozdział! Och nareszcie coś się dzieje! Lubię to. I skrawki wspomnień! Oby było ich coraz więcej. Teraz rozumiem, czemu musiały się zmienić i w ogóle. I widzę, że pojawia się Dylan. Nieźle. Lece czytać dalej.
    Buziaki.

    OdpowiedzUsuń